O mnieWydarzenia

Premiera książki „Twoje DIY” i kulisy jej powstawania

To niesamowite uczucie trzymać swoją własną książkę w ręku. Nadal do mnie nie dociera, że napisałam książkę. Serio! Zawsze mi się wydawało, że takie rzeczy robią wyjątkowi ludzie, a tu proszę! Zwykła osoba, matka Polka, Kobieta Dres wydała książkę, która się sprzedaje. Wow! Jest czad. Jednak książki by nie było, gdyby nie wsparcie dwóch wyjątkowych osób. Miała też ciekawe kulisy powstania, więc dzisiaj Was zapraszam na jej historię.

ksiazka-twoje-diyprzerywnik

Premiera książki „Twoje DIY”

W listopadzie 2015 r. odezwało się do mnie Wydawnictwo Muza z propozycją, abyśmy wspólnie wydali książkę. Gdzieś tam w głowie miałam myśl, że kiedyś książkę napiszę, ale dopiero ta propozycja nadała rytm temu marzeniu. Praca zaczęła się od przygotowania briefu, w którym już musiały być konkretne pomysły, układ książki, jej podział, dokładny zamysł, to, jakim kluczem będzie pisana. Chwilkę to trwało, aby stworzyć – na razie w głowie – kilkadziesiąt ciekawych pomysłów DIY.

Przyjęłam kilka zasad tworzenia tutoriali:

– uniwersalne pomysły dla każdego,

– brak barier językowych,

– bez użycia (ciężkich) narzędzi,

– bez szablonów,

– łatwe do powtórzenia, ale zaskakujące,

– nieszablonowe wykorzystanie znanych technik,

– odmienianie banalnych przedmiotów i tworzenie nowych, unikatowych.

 

Książka w całości powstała… w moim mieszkaniu. Weronika Boruń z mavelo.pl, która składała książkę i wykonywała grafiki, do dzisiaj nie może uwierzyć w to, jak można przygotować 60 pomysłów i mieć tyle różnych kolorów ścian w domu! Tak, to było wyzwanie, aby każde zdjęcie wyglądało inaczej i miało wyjątkowe tło.

Kilka miesięcy temu zapytałam czytelników na Fejsbuku, czy wolą tutoriale, gdzie widać ręce tworzącego, czy zdjęcia bez rąk. Prawie wszyscy opowiedzieli się za dłońmi w tutorialach, więc stało się dla mnie oczywiste, że będę potrzebowała drugiej osoby do pstrykania mi fotek w trakcie przygotowywania DIY. Tu wielką rolę odegrał Mariusz, mój mąż. To była dla niego wielka szkoła, bo nie fotografuje na co dzień, a mój aparat nie należy do automatów. Obydwoje w tym czasie wykonaliśmy ogromną pracę, ucząc się nowych rzeczy – Mariusz fotografii, a ja obróbki zdjęć. Nasz dom zamienił się w jeden wielki magazyn. Mimo że prace nad książką skończyły się w sierpniu, my jeszcze cały czas ogarniamy ten chaos po niej.

1

Tutoriale powstawały na małym stoliczku z IKEA. Obydwoje musieliśmy być na posterunku, bo żadne z nas nie mogło pracować bez drugiego. W tym okresie mój mąż poświęcił swoją pracę na rzecz tej książki. 

2

Po skończonych zdjęciach tutoriali trzeba było wykonać zdjęcie główne. Stylizowanie 60 zdjęć, aby każde wyglądało inaczej i miało inny charakter, było dla mnie wielkim wyzwaniem. Dziesiątki stylizacji, setki zdjęć, aby wybrać to jedno, najlepsze ujęcie. 

Wykonanie zdjęć i samego DIY to tak naprawdę połowa sukcesu. Po nocach obrabiałam fotki, robiłam opisy, pisałam wstępy i rozdziały, a za dnia znowu kolejne tutoriale. Mariusz zajmował się zaopatrzeniem, bo do książki zużyłam tonę różnych rzeczy, które trzeba było znaleźć, kupić i zwieźć do domu.

W międzyczasie blog działał tak jak zawsze i nagrywałam dziesiątki filmów, bo trzeba pracować i mieć za co żyć. Jeździłam na konferencje blogerskie i udzielałam się w sieci na tyle, na ile byłam w stanie.

Kiedy materiały do książki już były przez nas przygotowane, zaczęły się próbne działania z grafikiem, aby książka dostała odpowiednią oprawę. Niestety grafik wydawnictwa nie dawał sobie rady z moimi wymaganiami i dostałam wolną ręką, aby znaleźć kogoś, kto podoła moim wyobrażeniom. Jako jedna z pierwszych na myśl przyszła mi Weronika z mavelo.pl. Nigdy się nie poznałyśmy, nigdy się nie widziałyśmy na żywo, znamy się tylko z sieci, ale kiedy napisałam do niej pierwszy e-mail, od razu wiedziałam, że mamy to samo flow.

Weronika podjęła wyzwanie opracowania całej szaty graficznej książki i złożenia jej do druku. Pierwszy zaproponowany przez nią wygląd książki został przeze mnie od razu zaakceptowany. Wiedziałam, że nadajemy na tych samych falach! Praca z Weroniką to czysta przyjemność. Weronika – jeszcze raz dziękuję!

Zdjęcie na okładkę wykonałam sama. To śmieszna historia, bo kiedy szukałam grafika, stworzyłam to zdjęcie z ułożonymi na różowym tle różnymi drobiazgami, fotkami na sznurku itd. Wyobraziłam sobie, gdzie jest przód książki, grzbiet i jej tył, i pstryknęłam fotkę. Weronika mnie potem pytała, czy miałam wymiary okładki, że tak ładnie dopasowałam fotkę do rzeczywistych wymiarów książki. Byłam zdziwiona tym pytaniem. Przecież ja zrobiłam to na oko! Po prostu szczęście nowicjusza. Zdjęcie pasowało idealnie, a kilka detali dopracowała Weronika.

Tak wyglądało zdjęcie na okładkę.

img_5070

Tu po obróbce graficznej.

img_5070-2

Weronika dopieściła każdy detal i spędziłyśmy mnóstwo godzin na telefonie, aby wszystko omówić. Dzisiaj w księgarniach już można kupić efekt wielu tygodni naszej pracy.

Do książki były potrzebne moje zdjęcia, więc poprosiłam o pomoc toruńską fotografkę Sonię Tlili, która zrobiła mi najlepszą i najbardziej różową sesję pod słońcem. Wymyśliłam, jak będę ubrana – nawet specjalnie na tę okazję koleżanka uszyła mi spódnicę tiulową. Mariusz znalazł w Toruniu żółtą blachę jako tło i spędziliśmy świetne popołudnie na pstrykaniu fotek z balonami, na rowerze, pod rowerem itd. W czasie sesji odleciał nam jeden pęk balonów i szybko trzeba było zorganizować kolejny, ale było warto. Fotki wyszły fantastycznie. To zdjęcie trafiło na tył książki.

kasia-ogorek

Smaczków przy tworzeniu książki było więcej. Jeden post to za mało, aby to wszystko opisać. Rok ciężkiej pracy za mną, ale rozpiera mnie niesamowita duma, gdy wchodzę do Empiku i widzę tam swoją różową książkę.

Spotkania autorskie

Razem z Empikiem zapraszam Was na warsztaty DIY. Zapisy na FB w wydarzeniach Empiku. Liczba miejsc ograniczona! ZAPRASZAMY!!!

v2-warsztaty-1200x864-ksiazka-kasi

 

Podziel się...
0
Kasia Ogórek
Mówią o mnie polska Martha Stewart. Cieszy mnie to co robię na co dzień i żyję ze swojej pasji. Jestem kobietą zaradną i żadnej pracy się nie boję. Na zakupy chodzę do marketu budowlanego, a największym szczęściem jest dostać nowe elektronarzędzie. Tutoriale tworzę z perfekcyjnym manicurem.
Simple Share Buttons