O mnieRady nie od parady

5 małych przyjemności, które codziennie celebruję – KONKURS z nagrodami

Każdy z nas ma coś, co bardzo lubi. Niewielkie rzeczy, które na co dzień poprawiają nam humor, pomagają rozpocząć dzień czy oderwać się na chwilę od szarej rzeczywistości. Pracuję i dużo przebywam w domu, który jest moim azylem, więc to właśnie w czterech kątach odbywają się moje codzienne rytuały. Małe przyjemności, które celebruję, aby dodać sobie energii – potrzebnej mi do wykonywania również tych niewdzięcznych obowiązków domowych. Przyjemności, z których nie chcę rezygnować, a wręcz przeciwnie: które chcę pielęgnować i celebrować. Dla Was też mam przyjemność wzięcia udziału w KONKURSIE i wygrania super nagród. Info na końcu wpisu!

5-malych-przyjemnosciprzerywnik

5 małych przyjemności

Poranna kawa

To jest ta najważniejsza codzienna przyjemność. Zrobić sobie kawę, dolać mleczka, usiąść z kubeczkiem w kąciku pokoju (a latem na tarasie w lesie) i wysiorbać spokojnie ten aromatyczny czarny napój. Potem mogę już biegać, latać i przenosić góry – ale wszystko dopiero po kawie. Ona mnie budzi, rozgrzewa, daje smak na cały dzień. Nawet gdy zdarza mi się wstać wczesnym rankiem czy jeszcze w nocy i jechać w świat, biorę kubek kawy ze sobą. To jest przyjemność, której nie odpuszczam.

poranna-kawa 

Mizianie kota

Kocham Rudiego i uwielbiam go głaskać i tulić. Podobno mruczenie kota obniża ciśnienie i ma na nas kojący wpływ. Korzystam z tego ile tylko się da, a w zasadzie – ile Rudi mi pozwoli. Na szczęście Rudiczek to tuliś, więc sam prosi się codziennie o moją uwagę i głaski. W sumie nie jest ważne, co wtedy robię – trzeba kotka pogłaskać i już. Często okazuje się, że to zwierzątko odrywa mnie od wielu godzin pracy i pozwala zrobić przerwę, o której sama zapominam. Uwielbiam te nasze codzienne wyznania miłości!

5 małych przyjemności 

Rodzinny obiad

Od kiedy jestem żoną i gospodynią w swoim domu, pilnuję, byśmy obiad zawsze jedli razem. To jest jedyny posiłek, który możemy zjeść wspólnie w ciągu dnia, a ja bardzo lubię te nasze spotkania przy stole. Wcale nie zależy mi na tym, co jemy, ale na tej chwili, kiedy przy wspólnym posiłku siadamy naprzeciwko siebie. Możemy wtedy spojrzeć sobie w oczy, opowiedzieć, co było w pracy czy w szkole, kto jakie ma plany na popołudnie i co nas spotkało. Potem już każdy ma swoje zajęcia, więc się rozbiegamy, ale te 20 minut przy stole jesteśmy razem. Jest mi przy tym bardzo dobrze, bo mam wtedy wszystkich mężczyzn koło siebie i czuję, że jesteśmy rodziną.

rodzinny-obiad

 

Pachnąca kąpiel

Po całym dniu pracy, sprzątania, opieki nad dziećmi, zawożenia ich na zajęcia dodatkowe, gotowania i po milionie innych czynności, które musi w ciągu dnia wykonać każda mama, ciepła kąpiel daje mi wytchnienie. W sumie to często jedyne 15 minut w ciągu dnia, podczas których mogę na chwilkę zamknąć oczy i spokojnie pomyśleć. Lubię, gdy kąpiel pachnie, a ja mogę użyć własnoręcznie zrobionego peelingu kawowego i po prostu się nim cieszyć. Do tego zapalone świeczki na wannie i czuję się, jakbym była w spa. Przynajmniej tak to sobie wyobrażam. :)

Tu znajdziecie przepis na peeling DIY – tylko zamiast płatków róż dodajcie kawowe fusy.

peealing-kawowy

 

Czytanie do poduszki 

Kładę głowę na poduszce, ale mimo wszystko nie udaje mi się zasnąć. Myśli huczą mi w głowie, emocje nadal buzują, a adrenalina jeszcze mi krąży we krwi. Zamiast zamknąć oczy i zasnąć, cały czas myślę o tym, co muszę zrobić następnego dnia. Dlatego – aby oderwać się od tego wszystkiego – czytam. Wtedy zaczynam się wyciszać, przeżywać przygody z książki, tropię morderców (bardzo lubię kryminały, chociaż Mariusz zawsze mi powtarza, że na pewno zabił lokaj) albo zakochuję się w jakimś przystojniaku na rajskiej plaży. To mi pomaga i jest mi potrzebne. To moja przyjemność i nikomu jej nie oddam.

5 małych przyjemnościprzerywnik

poranna-kawa-2przerywnik

KONKURS małych przyjemności!

Poznajmy się bliżej! Napiszcie w komentarzu do dnia 10.12.2016r., jakie są Wasze przyjemności, a ja wybiorę 3 najfajniejsze odpowiedzi, które zostaną nagrodzone przez Russell Hobbsa nagrodami z serii Retro. Można zdobyć kolejno: czajnik, opiekacz do chleba i ekspres do kawy. Idealne prezenty pod choinkę!!!

***Ogłoszę wyniki w tym poście 12.12.2016r

retro-product_35-cream-1

Gratulacje dla wygranych!

Dziękuję wszystkim za udział w zabawie. Super dla Was organizować konkursy, a Wasze komentarze pokazały mi jak ważne są w życiu te najmniejsze przyjemności.

Za serce złapały mnie te oto komentarze:

Moje największe przyjemności w ciągu dnia to poranny pocałunek mojego męża, kiedy ja jeszcze leżę w ciepłym łóżku, a On wychodzi do pracy. Moment kiedy wraca z pracy i po obiedzie zostaje pusty talerz. I wieczorne zasypianie w jego objęciach, bo przecież beze mnie to nie to samo :)

To bardzo dobre pytanie! Codziennie tyle czynności i zadań do wykonania że czasem zapominamy o sobie, są jednak te małe przyjemności (dzięki Bogu!) które sprawiają że chce się żyć! Moją przyjemność to wieczorny sport, kiedy dzieci śpią, wyciągam matę, odpalam mp3 i startuję! Nie dość że odpręża to jeszcze spala kalorie!

 

Dla mnie największą przyjemnością jest makijaż. Mogłabym się malować przez cały wolny czas jaki mam – rozcierać, blendować, konturować, pudrować, rozświetlać i tak w kółko. Uwielbiam filmiki makijażowe i programy o metamorfozach kobiet. Nie wstydzę się wyjść z domu bez makijażu, ale lubię podkreślać atuty mojej urody i ukrywać jej defekty. Lubię jak kobieta jest pewna siebie i kobieca. Nikt nie jest doskonały, a makijaż potrafi sprawić, że wyglądamy i czujemy się perfekcyjnie. To byłoby na tyle z mojej kobiecej natury, bo z drugiej strony przejęłam w domu wszelkiego rodzaju męskie zajęcia – to ja szpachlowałam ubytki, które powstały na klatce od wnoszenia mebli, to ja te meble skręcałam, to ja malowałam w weekend pokój, to ja wiercę dziury w ścianach, wbijam gwoździe, reguluję drzwiczki w szafkach, naprawiam spłuczkę… to wszystko podczas gdy mój facet robi pranie, odkurza, myje podłogi, naczynia, czyści łazienki i ścieli łóżka. I wiecie co? Lubię to! Jestem szczęśliwa, kiedy mam okazję w ciągu dnia się pomalować, a później w dopracowanym makijażu naprawić jakąś usterkę :)

 

Teraz Wy podzielcie się swoją codzienną drobną przyjemnością, która wywołuje uśmiech na Waszych twarzach, i wejdźcie na stronę www.zmiloscidoprzyjemnosci.pl. Nieważne, czy jest to gotowanie z rodziną, czy może samotny wieczorny spacer. Pokażcie swoje małe przyjemności!

baner_slider_img2

Najlepsza praca zostanie nagrodzona pełną kulinarnych przyjemności wyprawą dla 2 osób z Travelplanet.pl do 1 z 5 krajów: Gruzji, Węgier, Grecji, Hiszpanii lub Maroka. Natomiast co tydzień jury wybierze 3 najciekawsze zgłoszenia i nagrodzi je wybranymi produktami z kolekcji RETRO marki Russell Hobbs.

baner_slider_img3

Dodatkowo, kupując wybrany produkt Russell Hobbs między 2.11.2016 a 31.12.2016, macie możliwość odebrania nagrody za zakup – drewnianej deski do krojenia wraz z nożem. Nie czekajcie do ostatniej chwili i weźcie udział w promocji już dzisiaj! Szczegóły akcji znajdziecie na stronie www.zmiloscidoprzyjemnosci.pl.

baner_slider_img1

przerywnik

Poranną kawę wypijam dzięki Russell Hobbs.

Podziel się...
0
Kasia Ogórek
Mówią o mnie polska Martha Stewart. Cieszy mnie to co robię na co dzień i żyję ze swojej pasji. Jestem kobietą zaradną i żadnej pracy się nie boję. Na zakupy chodzę do marketu budowlanego, a największym szczęściem jest dostać nowe elektronarzędzie. Tutoriale tworzę z perfekcyjnym manicurem.

58 komentarzy

  1. Moje Male przyjemności to przede wszystkim 1. pieczenie i przyrządzanie słodkości nie tylko dla dzieci ale i dla mnie bo jestem łasuchem :) uwielbiam robić muffiny czekoladowe, z jagodami, z masłem orzechowych, ale tez praliny, batoniki i herbatnikowe ciasteczka. 2. Domowe SPA! Tak druga kąpiel z duza ilością piany, zapachami, świeczkami, bąbelkami. Lubię mieć czas dla siebie gdzie mogę się odprężyć, upiększyć i zrelaksować na swój babski sposób. 3. Zakupy, nie koniecznie w galerii ale te online, uwielbiam w ciszy kiedy dzieci śpią z kubkiem herbaty usiąść przed monitorem i wyszukiwać perełek, gadżetów i cudnych cudności w przeróżnych sklepach online których nikt jeszcze nie odkrył.

  2. Dla mnie gotowanie i krzatanie sie w kuchni to jest cos co odpreza. Ostatnio odkrylam sznurek i szydelko ktore tez daje chwile dla siebie. Jednak jeden moment na ktory czekam to wieczor jak juz dzieci usypiaja a ja siadam z herbata i cukierkiem kasztankiem. Pycha

  3. Lubię chwile z kawą, z lampka wina i ksiazka, wieczorne rozmowy z mężem. Ale nic nie ma dla mnie tej mocy, co wspólne czytanie z dziećmi do poduszki. Po całym dniu radości i smutków wtulam się w dzieci, zatapiam się w ich zapachu i czytam ulubione historie z mojego dzieciństwa. Uwielbiam.

  4. Moja codzienna przyjemność jest dwuetapowa. Pierwszy etap to odkurzanie :), które niesamowicie mnie odpręża i wycisza. Mąż się nadziwić nie może mojemu dziwactwu. Drugi etap to kontemplacja z punktu obserwacyjnego na sofie czystości jaka się dokonała i popijanie pysznej kawy z mleczkiem. Słodki wafelek też jest, ale zagryzany w ukryciu, bo przecież miałam nie podjadać słodyczy. A co tam. Przecież sprzątając kalorii ubyło, a że równowaga w przyrodzie być musi to braki należy uzupełnić :). Takie moje codzienne rytuały ;D. Pozdrawiam cieplutko

  5. Od kiedy zostalam mama dwoch corek, moje zycie przewrocilo sie do gory nogami. Dzien stal sie tak krociutki, codziennosc w tygodniu podobna do siebie. Mimo tego znajduje czas na malutkie przyjemnosci. Rano przygladam sie coreczkom jak spia w moim lozku, kreca sie, robia snieszne minki, tula sie podczas snu. Nie ukrywam, ze spia osobno wieczorem w swoich lozeczkach, ale w nocy obie laduja u mnie. Kiedys walczylam z tym, przekladalam z powrotem do ich lozeczek, czasami kilka razy w ciagu nocy. Teraz odpusilam … Nie ma nic przyjemniejszego niz wspolny poranek :) Rowniez, przygotowujac obiad … Moge pobyc ze swoimi myslami na moment, czasami coreczka ciagnie mnie za nogawki. Ale to moj czas ;) zajmuje ja wtedy jakas zabawa z udzialem akcesorii kuchennych. Potem przychodzi czas na moja slabosc … Cappucino… I tak mija dzien…a wieczorem oprocz snu oczywiscie pyszna herbatka z kilkoma kostkami czekolady, ktore zanuzam w herbacie … Nie codziennie, ale nie ma nic przyjemniejszego po calym dniu opieki nad dziewczynkami.a w weekend czesto wspolne pieczenie ciast, ciasteczek lub muffinek, wspolne spacerki, wyjscia do kina, teatru … Wlasnie Dziewczynki otwieraja oczka i sie usmiechaja … Nie ma nic piekniejszego, chwilo trwaj ….. :):):)

  6. Dla mnie od jakiegoś czasu największa przyjemność to długie spacery z wózkiem:) Mam 6 miesięcznego synka, który w domu w ciągu dnia jest bardzo żywy i absorbujący w 100% mój czas. Tylko na spacerach zasypia bez problemu i daje mi odrobinę wytchnienia i czasu dla siebie. Słucham wtedy muzyki, audiobooków albo przeróżnych audycji na YouTube i jednocześnie cieszę się pięknem okolicznej przyrody. Przy okazji zażywam sporo ruchu bo spacery trwają ok. 2-3 godzin. W tym czasie można porządnie ‘naładować baterie’ i po powrocie do domu być gotowym na kolejną porcję zabaw z dzieckiem:)

  7. 1. Poranny trening z Chodą. 2. Spacer z moim jamniorem w lesie. 3. Robótki ręczne, np. decupage lub czytanie książki. 4. Masaż stóp lub innej części ciała. 5. Kolacja z mężem… takie tam pierdoły. Nic oryginalnego.

  8. Dla mnie największą przyjemnością jest makijaż. Mogłabym się malować przez cały wolny czas jaki mam – rozcierać, blendować, konturować, pudrować, rozświetlać i tak w kółko. Uwielbiam filmiki makijażowe i programy o metamorfozach kobiet. Nie wstydzę się wyjść z domu bez makijażu, ale lubię podkreślać atuty mojej urody i ukrywać jej defekty. Lubię jak kobieta jest pewna siebie i kobieca. Nikt nie jest doskonały, a makijaż potrafi sprawić, że wyglądamy i czujemy się perfekcyjnie. To byłoby na tyle z mojej kobiecej natury, bo z drugiej strony przejęłam w domu wszelkiego rodzaju męskie zajęcia – to ja szpachlowałam ubytki, które powstały na klatce od wnoszenia mebli, to ja te meble skręcałam, to ja malowałam w weekend pokój, to ja wiercę dziury w ścianach, wbijam gwoździe, reguluję drzwiczki w szafkach, naprawiam spłuczkę… to wszystko podczas gdy mój facet robi pranie, odkurza, myje podłogi, naczynia, czyści łazienki i ścieli łóżka. I wiecie co? Lubię to! Jestem szczęśliwa, kiedy mam okazję w ciągu dnia się pomalować, a później w dopracowanym makijażu naprawić jakąś usterkę :)

  9. Kasiu widzę, że jestem Twoją mentalną bliźniaczką. Moje drobne codzienne rytuały, które sprawiają, że dzień staje się lepszy, są dokładnie takie same jak Twoje.
    2 małe różnice: posiadam 2 koty, z czego tylko jeden uwielbia tulenie i nie mam wanny. Niestety została zastąpiona prysznicem. Ubolewam nad tym od kilku lat i jak tylko będę miała taką możliwość to zamontuje wielką wannę. Będę sobie w niej znowu marzyć te moje wielkie marzenia. Większość marzeń wymyślonych w starej obdrapanej wannie się już ziściło. Aż boje się pomyśleć jakie cudowności mogłabym wymarzyć w nowej pięknej wannie. ;) Na razie planuje tylko szybkie zmiany pod prysznicem, a marze w przerwach kawowych. Trochę ich z dużo ostatnio, ale jakoś muszę sobie zrekompensować brak długich kąpieli ;)
    P.S. Masz wielkiego minusa za tego pączka na zdęciu głównym. Nie będe myślała o niczym innym przez cały dzień. I pewnie zrealizuje takie drobne chwilowe marzenie o tłusiutkim pączuszku a wraz z nim przygarnę trochę tłuszczyku. Oj Kasia…

  10. Dla mnie na pierwszym miejscu jest przytulanie do zasypanych jeszcze dzieci (corcia roczek,synek 4latka)o poranku :) nieraz jest jeszcze kawa ale brakuje czasu na zrobienie (dzieci cale dnie są ze mną :*)
    2.Wspólne zabawy i wyglupy :*
    3. Wspólny obiad we czwórkę <3
    4. Kawa i ciasto z mężem
    5. Czytanie bajek na dobranoc i wpatrywanie jak słodko zasypiają <3

  11. Witam serdecznie jestem Twoją wielką fanką ?. Przez pięć dni w tygodniu pracuję na drugą zmianę więc czas do południa należy do mnie i psa ?. Żeby nie tęsknić tak bardzo za mężem i synem (ze względu na charakter pracy jestem tzw. weekendową mamą ? z czym nie mogę sie pogodzić ale z czegoś trzeba żyć ?) wymyśliłam sobie ze przez tydzień będę szlifować nowe techniki hand made ?, jak już coś przyswoję ? wymyślam sobie coś innego. Teraz na tapecie są różne ozdoby świąteczne i choinkowe ? w tym momencie bawię się tzw. zimną porcelaną ? a od 14 jestem przykładnym pracownikiem. W następnym tygodniu będę próbować haft tamari ? im ciężej tym lepiej a w święta mam prezenty dla wszystkich i co dla mnie bardzo ważne zachwyt w oczach męża i pytanie syna :- mamo jak to zrobiłaś ?. Tym sposobem jestem samoukiem różnych technik i “specjalizacji” hand made ? pozdrawiam serdecznie

  12. Moje przyjemności to codzienna rutyna opieki nad moją małą córeczką. Ja zaczynam dzień od ciepłej (tak, jest to możliwe przy małym dziecku) kawy a Róźka od buziaka ode mnie. Pomiędzy drzemkami czytamy namiętnie książki, które dodają trochę magii do naszej codzienności. No i wieczorna wspólna kąpiel. Relaks i zabawa w jednym. Niby codziennie to samo, a jak pięknie,a jak cudowną ie,a jak wspaniale! Celebrujemy się nawzajem i nie mamy się dosyć!

  13. Moja mala codzienna przyjemnoscia jest… planowanie. Wybieranie perfekcyjnego kalendarza na przyszly rok to jedna z najwazniejszych chwil w grudniu. A uzupelnianie go kolejnymi planami – najmilsza chwila kazdego dnia (no, moze poza moim starannie zachomikowanym w biurku deserem).

  14. Moim sposobem na zrobienie sobie przyjemności jest uczestnictwo co piątek w zajęciach jogi. Po całym tygodniu pracy mogę się wyciszyć i odprężyć a w sobotę wstaję wypoczęta i gotowa do sprzątania:)

  15. Mi wielką przyjemność sprawia pyszna,świeżo mielona kawa z ekspresu ze spienionym mlekiem.Smakuje prawie tak dobrze,jak w nie jednej kawiarni.Ale najpyszniejsza jest wtedy,gdy uda mi się położyć na popołudniowa drzemkę dwójkę moich maluchów.A ja wtedy delektuje się chwilą ciszy i aromatem kawy :-)

  16. Mam kilka takich bzików, w zależności od pory roku i okoliczności. Uwielbiam i celebruję czas spędzony ze swoją rodziną, może dlatego że w ciągu tygodnia jesteśmy osobno…ale za to na weekend (wiosenny, letni i jesienny) czekamy wszyscy…zjeżdżamy się do leśnego domku rodziców i jest cudownie. Sobotnie śniadanie na tarasie, które przeważnie przygotowuje moja mama jest kwintesencją każdego weekendu. Moja 65-letnia mamunia jest estetką i perfekcjonistką, więc śniadanko wygląda jak z katalogu. Dba o każdy szczegół, o smaki, kolory, serwetki, piękną zastawę…jest idealnie. Kiedy jest mi źle to myślę sobie o takim poranku, a zimą staram się aby nasze weekendowe śniadania były dokładnie takie jak lubię…powolne, spokojne, leniwe i chociaż słoneczko nie przedziera się przez ażur werandy to jest to mój moment kiedy czas staje w miejscu…uwielbiam. A moja mama oszalałaby na widok tych retro cudów

  17. Domowe SPA…najcenniejsza mała przyjemność… Gdy chcę spędzić miło czas z ukochanym przygotowuję Nam aromatyczną kąpiel wśród świec z lampką wina zwieńczoną rozgrzewającym masażem. Gdy potrzebuję chwili tylko dla siebie – zaczynam od peelingu całego ciała, potem nakładam ulubiona maseczkę na twarz i włosy, kończę pachnącym balsamem i serum na twarz. Czasem celebruję te cudowne chwile razem z przyjaciółkami… dbając o swoje ciało, miło spędzamy czas na pogaduchach, oglądamy komedie romantyczne i zajadamy pyszne spaghetti :)
    Mała rzecz a cieszy… pogłębia i umacnia relacje międzyludzkie, daje ukojenie zmęczonemu ciału oraz idealnie działa na sferę psychiczną :) Polecam każdemu …

  18. Przyjemność i wyrqz troski w jednym? Ideał! W moim przypadku takie połączenie to wieczorny masaż stóp, wykonywany z użyciem pachnącej oliwki. Raz jestem nim obdarowywana przez męża, innym razem to on jest masowany. W każdym wypadku to mała wielka przyjemność :)

  19. A wiesz… ja mam taką jedną, mała przyjemność. Chwilę którą celebruję sama ze sobą. Randkę sam na sam. Choć brzmi to enigmatycznie i mocno patetycznie, to realu wygląda mniej więcej tak: wybieram wieczór, ważne bym była wtedy sama i nikt nie mógł mi przeszkadzać, kupuję ulubione wino, zamawiam pizzę i odpalam ulubiony film. Nie ma dla mnie lepszej przyjemności i większego relaksu. Życie bez facetów i wszystkich innych dobrodziejstw mogłoby istnieć, ale bez jedzenia? No way! :D

  20. Uwielbiam wędrówki z moim psem, kiedy mamy czas i ze spokojem zwiedzamy tajemnicze zakątki. Mieszkam w centrum dużego miasta, ale już 30 minut spaceru pozwala przenieść nam się w leśną krainę. On wreszcie może zaznać trochę wolności, a ja cieszę się jego szczęściem i ciszą, która panuje dookoła nas. Uwielbiam ten czas, gdy wracam z bolącymi nogami, a w mojej duszy panuje spokój. ;)

  21. Małe “wielkie przyjemności”…jakze nieduzo czasu w tym zabieganym zyciu zostaje na nie…Ale są i muszą byc- inaczej zycie byloby tylko ciaglym tykaniem zegara,odmierzajacego uplyw czasu…
    Książki- wrota do innego swiata. Dzieki nim jeszcze zachowuje zdrowy rozsadek i dystans do zycia.
    Rozmowy z moją Rodzona- odkad podjela pracę,tum cenniejsze i wyczekiwane…
    Koty…o,to temat “rzeka”…w domu rzadzi czarnula 13,5 letnia Milusia. Dzieki niej nauczylam się dzielic swoim czasem,miloscia z innymi kotami- od dwoch lat jako wolontariuszka w kociej fundacji. Nieraz wracam z naszej “kociarni” i płaczę,obiecuje sobie,ze nigdy więcej…za duzo nolu i cierpienia,samotnosci widze nieraz w kocich oczach…wtedy Milusia przychodzi do mnie,tuli się,mruczy…a ja znowu ide na dyzur do ogonkow…
    Zycie- to czas,ktory zostal nam ofiarowany jako dar. Od nas zakezy,jak go wykorzystamy. Czy przejdziemy gładko i bezbolesnie- czy tez trudzac się i znajdujac nasze male przyjemnosci,dzieki ktorym nawet najbardziej wyboista droga bedzie naszą victorią.

  22. Jestem wzrokowcem. Tak totalnie, a na dodatek mocno niesprawnym plastycznie, mój gen artyzmu został gdzieś po drodze zlikwidowany, czy przydzielony bardziej rozgarniętej osobie. W każdym razie nie poddaje się i chociaż karmię wzrok pięknymi obrazkami – rano, w poludnie, wieczorem… Na przykład jadę tramwajem do pracy i widzę świetne ujęcie, z którego sprawny fotograf zrobiłby dzieło sztuki, a mi na bank wyjdzie z tego szum miasta z menelem jako mistrzem drugiego planu. Zapamietuję więc scenę i potem opisuję mężowi, wzbogaconą ciągiem skojarzeń. Uwielbiam dzielić się z nim obserwacjach, a potem także tłumaczyć dzieciakom, jakie ciekawe rzeczy widziałam i prosić, żeby opowiedziały, co one widziały w żłobku i przedszkolu. Mój codzienny rytuał zauważania drobiazgow przy okazji uczy moje dzieciaki wrażliwości na to, co je otacza. Czasem zaskakuje mnie, ile one widzą.

  23. Mój mąż pracuje w różnych godzinach, ale kilka razy w tygodniu wychodzimy z domu o tej samej porze. Ponieważ zmierzamy w podobnym kierunku, jedziemy razem samochodem.

    I ostatnio odkryłam jak wielką jest dla mnie przyjemnością ta mała, 10-minutowa przejażdżka.

    Ponieważ 2 tygodnie temu przeprowadziliśmy się do nowego mieszkania, wokół nas panuje ciągły chaos związany z remontem i “życiem na kartonach”. Powoli, pomimo całego entuzjazmu, zaczynamy być tym lekko zmęczeni.

    Tymczasem, w naszym małym autku, mamy chwilę by porozmawiać, tak po prostu, o codzienności spoza kręgu “gips, farba, panele, gips”. “Jak ci minął wczorajszy dzień?”, “O, zobacz jaki słodki piesek!”, “Kupimy w tym roku taaaaaaką wielką choinkę?”… A jak się okaże, że paliwa brak i trzeba zatankować to i wspólna kawa w papierowym kubku nam się zdarzy. A taka kawa z mężem o świcie najlepiej rozgrzewa dłonie … i serce.

  24. To bardzo dobre pytanie! Codziennie tyle czynności i zadań do wykonania że czasem zapominamy o sobie, są jednak te małe przyjemności (dzięki Bogu!) które sprawiają że chce się żyć! Moją przyjemność to wieczorny sport, kiedy dzieci śpią, wyciągam matę, odpalam mp3 i startuję! Nie dość że odpręża to jeszcze spala kalorie!

  25. Ahh te wspólne posiłki! Też je uwielbiam, śniadanie to codzienna przyjemność nr jeden :) szczególnie takie które są zdrowe i dają energię na cały dzień, uwielbiam gotować, siedzieć w kuchni od samego rana :D wymyślać co raz to nowe placuszki śniadaniowe i szybkie ciasta :)

  26. Hmm…musiałam się chwilę zastanowić :) Ale mam! Jestem mamą z milionem pomysłów na dzień i odkryłam, że szaloną przyjemność daje mi odhaczanie kolejnych wykonanych zadań na mojej liście “to do” ;) Piękne uczucie, gdy sobie uświadamiam pod koniec dnia, że pomimo raczkującego pod nogami Malucha tak dużo zrobiłam. I to nie tylko dla dziecka, ale też dla domu i dla mojej przedsiębiorczej duszy ;) Więc tak – piękny planer i wypełnianie go to jest TO ;)

  27. Każdy dzień niesie ze sobą wiele pięknych chwil, lubię w ciągu dnia się zatrzymać i zastanowić. Dziś zaTwoim przykładem myślałam o tych przyjemnościach dnia codziennego. Okazało się, że mam kilka takich przyjemności. Pierwsza: uwielbiam rano przed wstaniem z łóżka poleżeć kilka minut w ciszy, lekko zamknąć oko, pomyśleć. Odpocząć przed kolejnym dniem ? Druga: to poranny telefon męża, który jest moim budzikiem ? Trzecia: to piersze kilka minut w pracy kiedy się rozbiorę, mam kubek czegoś gorącego, a telefon jeszcze nie dzwoni ? Czwarta: to kawa z pianką, którą piję zaraz po powrocie pracy. Wiem wowczas, że jestem w domu i mogę zapomnieć o pracy ? Piąta: to moment kiedy kładę się do łóżka, prostuję kości, patrzę chwile w telewizor. Szósta to moment zaśnięcia w ramionach Męża ??? Tyle ? Pozdrowiam i dzięki za wpis.

  28. Hmmm … przyjemnością, drobną, a zarazem największą, jaką doświadczam każdego dnia to oczka mojego pupilka – pieska Reksia. Brązowe duże kuleczki patrzące z miłością. Porzucony przez złych ludzi trafił do mojego domu, w którym odnalazł szczęście, miłość i radość. Każdego dnia wracając z pracy, wiem że ta mała włochata kulka już czeka pod drzwiami. Pędzi na łóżko i czeka, żeby go ukochać, wytulić i wygłaskać. Tak rytuał mamy od dwóch lat każdego popołudnia:) Bo nic tak nie cieszy jak dawanie szczęścia innym :)

  29. Moje codzienne przyjemności… Kiedy starsza córka jest w przedszkolu, a młodsza ma pierwszą drzemkę i w domu panuje cisza, wtedy jest chwila dla mnie. Spokojnie zjedzone śniadanie, dobra hebata, prasówka. To daje mi energię do działania i najczęściej tym działaniem jest szycie. Dwa lata temu nauczyłam się szyć na maszynie i od tamtej pory nie ma dnia, żebym czegoś nie uszyła albo nie myślała o szyciu :) Wieką przyjemność sprawia mi szycie czegoś, co staje się później prezentem dla bliskich, zwłaszcza dla dzieci. Kiedy starsza córka wybiera do przedszkola sukienkę uszytą przeze mnie, a młodszą otulam “moim” kocykiem to czuję się spełniona :)
    Pozdrawiam Kasiu, jesteś dla mnie wielką inspiracją :)

  30. Od prawie 2 miesięcy jestem na diecie. Ważę się raz w tygodniu, zawsze w czwartek. Kiedy widzę, że waga poszła w dół pozwalam sobie na jedną czekoladkę Merci. To taka nagroda za cały tydzień walki z własnymi słabościami. Och!!! Cóż to jest za przyjemność ;)

  31. Całe nasze życie składa się z drobnostek. Drobnostki tworzą całość. Albo jest fajnie, albo do kitu.
    Ciesząc się z krótkich nawet chwil szczęśliwości, dobrego nastroju, pięknych widoków, etc., sprawiamy, że życie jest po prostu piękne. Jeśli nie dostrzegamy tych malutkich chwil i spraw, wtedy coś dużego nas nie ucieszy.
    Rano piję kawę w towarzystwie moich cudownych kotów i kradnę pół godziny przeglądając serwisy informacyjne. Musze wiedzieć, co dzieje się na świecie. Po prostu muszę, w przeciwnym razie czegoś mi brak ;)
    Potem obowiązki, które w sumie też nie są uciążliwe, bo robię to co kocham. Po obiedzie koniecznie “chwila przerwy” – herbatka lub kawka, coś na dokładkę ;) i moje dwa koty. One są takimi żywymi ładowarkami do moich osobistych baterii.
    Przed spaniem czytam. Czasem książkę, czasem gazetę, a czasem jakiegoś ebooka.
    Ale wiesz co jest najcudowniejsze? co cieszy mnie niesamowicie od kilku lat? No dobra…trochę głupio mi w dobie poprawności, ale… uwielbiam budzić się około 10 rano z poczuciem komfortu, że nie muszę zrywać się skoro świt, że mam komfort pracowania w domu i tylko ode mnie zależy w jakich godzinach :)
    Szczęście to nie jest stan permanentny, to chwilowe (dłuższe lub krótsze) momenty szczęścia. Szczęśliwym się BYWA. Ja bywam bardzo często dzięki umiejętności cieszenia się z drobiazgów, takich chwil przyjemności :)

  32. Dla mnie przyjemności to otaczanie się pięknymi zapachami. W domu zawsze dbam o to by na każdym kroku towarzyszyły mi ulubione zapachy. W każdym pomieszczeniu mam rozłożone świece zapachowe lub kominki z woskami, które zapalam, kiedy tylko mam na to ochotę. Uwielbiam też ładnie pachnieć kiedy gdzieś wychodzę, stąd niemała kolekcja perfum w mojej komodzie ;) A nade wszystko kocham pisać, tworzyć, ubierać myśli w słowa. To daje mi prawdziwą przyjemność, nieporównywalną z niczym innym.

  33. Z czasem nauczyłam się doceniania drobnych przyjemności i to z nich czerpię największą radość. Przyjemnością jest dla mnie gdy po ciężkim dniu mogę wygodnie usiąść w fotelu i rozkoszować się ciszą i lekturą ulubionych kryminałów. Uwielbiam sobotnie poranki, kiedy piekę własnoręcznie robiony chleb, którym pachnie w całym domu, a ja mogę usiąść z mężem nad kubkiem aromatycznej kawy i prowadzić niekończące się rozmowy, otoczona ta domową atmosferą. Przyjemność daje mi także bieganie z moim psem. Nic tak nie oczyszcza głowy jak wysiłek fizyczny, który z czasem naprawdę można polubić i to do tego stopnia, że dzień bez przebiegnięcia choćby dwóch kilometrów jest jakiś niepełny. No i nie sposób nie wspomnieć o wielkiej przyjemności jaką jest dla mnie gotowanie i jedzenie. Lubię odkrywać nowe smaki i dzielić się tym, co ugotowałam z bliskimi. To daje mi niesamowitą radość, tak jak i próbowanie nowych potraw, zawsze kiedy jestem w jakimś nowym miejscu. Uwielbiam zwłaszcza naszą regionalną kuchnię polską, która nie raz potrafi zaskoczyć swoimi wspaniałymi smakami.

  34. Każdy człowiek doświadcza gorszych chwil w swoim życiu, dlatego tak cenne są momenty pozwalające na oderwanie się od obowiązków i szarej rzeczywistości. Większość ludzi nienawidzi swoich poranków i budzików, a dla mnie pobudka to właśnie pierwsza przyjemność rozpoczynająca każdy dzień. Rano budzi mnie przytuleniem i polizaniem po nosie mój kot. Wbrew powszechnej opinii mogę szczerze powiedzieć: KOCHAM MÓJ BUDZIK! Chwilka pieszczot z rana i od razu dzień staje się lepszym. Zaś rzeczą odstresowującą mnie po całym ciężkim dniu jest powrót do domu. To tak jak bym z szarego świata wchodziła do kolorowej bajki. Mimo, że zdarzają się kłótnie i gorsze dni to właśnie uśmiech członków mojej rodziny i rozmowa z nimi sprawia, że dzień mogę zaliczyć do udanych. Kontakt z osobami, które się kocha jest najcenniejszą przyjemnością na całym świecie.

  35. Witam. Na Pani stronkę natrafiłam dopiero dzisiaj. Ale czuje, że to jedna z najprzyjemniejszych części dnia dzisiejszego. A potem reszta przyjemności. Najpierw praca. Możliwość spotkania moich fantastycznych, czasem szalonych koleżanek. Możliwość wygadania się, wspólnego śmiechu i płaczu. Po pracy dom i mój Kochany Najważniejszy Na Świecie Syn. Jego każdy uśmiech sprawia, że czuje się mocniejsza, silniejsza, lepsza. Jest najfajniejszym dzieckiem świata. Nie wyobrażam sobie dnia bez niego.Wspólna zabawa, wspólne gotowanie, spacery, wspólne spędzanie wolnego czasu. Tak mogłabym opisać cały dzień. Minuta po minucie, godzina po godzinie. Ale po co?? Wystarczy napisać, że najważniejsze na świecie jest po prostu…… ŻYCIE.

  36. https://uploads.disquscdn.com/images/2447b1b72402056e9d5872fc15bec30ed8d22782d8e7d29a12015732d9056c22.jpg

    moje przyjemności?? Kiedy położę synów spać, udaje się do kuchni, przygotowuje grzaniec pachnący anyżem, cynamonem i laskami Vanilii z duża ilością cytrusów , biorę ciepły koc, siadam na kanapie i czytam, wtedy wyobrażam sobie, że jestem sama i nie mam dzieci, i zatapiam się w czytanie, odkładam pranie,gotowanie,sprzątanie, czeka aż mi się zachce, za dzień za dwa…. tak pozwalam sobie na bałagan w domu dla własnego komfortu :)

  37. Gratuluję rozmowy dzisiejszej, to jak kawa i czekolada w jednym!!! Nie będę się rozwodzić bo wyjdzie egzaltacja. Co do przyjemności, prócz tych pod którymi mogę się podpisać “obiema ręcami” a wymienianych powyżej i poniżej, cudnych – dodaję przyjemności nazywane przez innych zboczeniami :) Uwielbiam wąchać książki stare – kto wie Freud miałby coś do powiedzenia, zostałam bibliotekarzem he he. Uwielbiam robić bliskim małe niespodzianki lub psikusy i podglądać ich reakcje!! Kolejna to pisanie dłuuugich maili lub listów, tak jestem ostańcem który uwielbia pisać korespondencję tradycyjną. Następna przyjemność to samochód a raczej jazda nim, nocą, szybko, gdy pusto, doskonały sposób na stres. Ostatniej przyjemności nie wymienię – nie wypada :) Gratuluję rozmów, pomysłów i podejścia do życia !!!

  38. Z przyjemnością oddaje się pasji fotografowania. Moje zdjęcia to kufer z moimi osobistymi skarbami. Za każdym z nich kryje się jakaś ciekawa historia, śmieszna przygoda, zabawna anegdota. Zanim odkryłam w sobie miłość do zdjęć, wiele szczegółów z mojego otoczenia umykało mi bezpowrotnie.Nie zwracałam uwagi na szczegóły, nie celebrowałam wspólnych chwil. Myślałam często, że na wszystko mam czas, że ze wszystkim zdąże. Odkładałam na później proste, małe sprawy, bo wydawały mi się zbyt błahe, by zaprzątać sobie nimi głowę. A czasem bywa za późno na rozmowę, prosty gest, na wizytę czy telefon. Za poźno na wspólne zdjęcie. Wielu z nas na różnych portalach społecznościowych pogląda cudze życie. A ja dzięki nagromadzonym przez te wszystkie lata zdjęciom podglądam własne życie. Stojące na regałach albumy ze zdjęciami, wypełnione po brzegi foldery w komputerze są dla mnie znakiem upływającego czasu. Fotografia jest moją niezawodną metodą na gromadzenie dobrych wspomnień. Niektórzy mówią też, że jestem niezawodnym rodzinnym archiwum. I jak najbardziej mają rację, ale dobrze mi z tym. Takiej miłości do przyjemności nie zamieniłabym na nic innego. Swoją pasją karmię duszę od lat, potrzebuję tego tak samo jak powietrza do życia.

    Z pozdrowieniami

    Joanna Matysik

  39. Moje największe przyjemności w ciągu dnia to poranny pocałunek mojego męża, kiedy ja jeszcze leżę w ciepłym łóżku a On wychodzi do pracy. Moment kiedy wraca z pracy i po obiedzie zostaje pusty talerz. I wieczorne zasypianie w jego objęciach bo przecież beze mnie to nie to samo :)

  40. Od kilku miesięcy mieszkam w Hiszpanii, gdzie studiuję w ramach wymiany europejskiej. Wydawało mi się, że szczęście czeka mnie właśnie tutaj: wiecznie piękna pogoda, na ulicach słyszany mój ukochany język, spokojniejsze podejście do życia… Zmierzając się powoli z moim nowym, samodzielnym życiem (jest to pierwszy raz, gdy nie mieszkam z rodzicami), zaczęłam uświadamiać sobie, jak bardzo nie doceniałam tego, co miałam zawsze na wyciągnięcie ręki. Jest to smutne, że potrzebowałam tak gwałtownej zmiany, aby odkryć, co tak naprawdę sprawiało, że czerpałam przyjemność z każdego dnia. Tęskniąc za rodzinnym domem i czytając Twój wpis, uświadamiałam sobie, że moje codzienne przyjemności kryły się w tych małych, na pozór nieznaczących rzeczach, które jednak sprawiały, że na mojej twarzy pojawiał się uśmiech: codzienny kubek kakao zrobiony przez moją mamę, widok mojego wielkiego pupila, który potrafi sam otworzyć drzwi do domu i każdego ranka cały brudny biegł się ze mną przywitać, wieczorne trzymanie nóg na kaloryferze, podczas czytania romansów (w Hiszpanii nie mają kaloryferów pod oknami…), wymiana zdań z siostrami, które i tak na końcu kończyły się śmiechem do łez… Najważniejsze to zobaczyć, że każdą sytuację, moment, możemy zmienić na naszą małą przyjemność i docenić ją, gdy odpowiednio na nią spojrzymy. Czekam niecierpliwie na powrót na święta, aby przeżywać to samo, tym razem z inną świadomością!

  41. jestem zabiegana, jak chyba każda kobieta w dzisiejszych czasach, dlatego staram się małym rzeczom nadawać dużej powagi i czerpać z nich jak najwięcej przyjemności. Poranną herbatę ( kawy nie pijam), zamiast ekspresowej – zaparzam liściastą, zieloną. Odpalam choć na chwilę zapasową świeczkę i przez te 3-5 minut się nie spieszę. Czasem jest ciężko, ale wiem, że później nie będę miała czasu na sekundkę relaksu. Jadąc do pracy, nie czytam wiadomości w internecie – puszczam jedną z moich playlist ” sunny morning” bądź ewentualnie, kiedy mam gorszy humor ” leave me alone” :) Ale moim największym rytuałem jest, kiedy po powrocie z pracy, siadam na podłodze, a mój psiak – adopciak -pakuje mi się na nogi i przytula do mnie i oczywiście domaga się głaskania. Wtedy, przez te 5 minut, kiedy patrzę w jego ślepka, wiem, że decyzja o adopcji była najlepszą jaką podjęłam, wszystkie stresy dnia codziennego na chwilę znikają, a ja jestem szczęśliwa :)

  42. Moją małą przyjemnością jest chwila, w której przekraczam próg mieszkania. Wchodzę, zdejmuję buty i siadam przy stole z moją siostrą. Pijemy kawę i opowiadamy sobie o całym dniu. Czasem te rozmowy przeciągają się aż do wieczora. Taki już urok mieszkania z siostrą :)

  43. Codzienne przyjemności? To wtedy kiedy schodzę na dół i wiem że w dni robocze czekają na mnie klucze do samochodu i wyciągnięte z lodówki śniadanie zrobione RAZEM dzień wcześniej. To także sobotnie, wymyślne śniadanie, które On zostawia dla mnie jeśli musiał wyjść wcześniej niż ja wstałam. To codzienna popołudniowa kawa z pytaniem “jak minął Ci dzień?” wypijana razem, bez pośpiechu :) Cała codzienność powinna być przyjemnością :)

  44. Wszystkie moje małe przyjemności mają miejsce rano bo tylko wtedy mamy czas dla siebie i możemy go celebrować. Dzięki nim, przyjemnie jest wstawać. Od razu po przebudzeniu czeka na mnie mokry nosek mojego psa, który kradnie mi kapcia i oddaje go w zamian za garść chrupek. Wspólne śniadanie (koniecznie owsianka!), podczas którego zasiadamy razem na kanapie, z psem między nami i oglądamy ulybiony serial. Pyszna poranna kawa, najpyszniejsza, bo przygotowana przez mojego męża, do tego kawałek czekolady. Poranny spacer z psem i uleganie, kiedy to niby przypadkiem wydłuża zwyczajną trasę. Może to nic wielkiego, ale dzięki tym naszym małym przyjemnym rytuałom możemy spokojnie i bezstresowo zacząć dzień, nie myśląc o tym, co przyniesie dzień, nie myśląc o pracy, ciesząc się sobą.

  45. Kawa w ulubionej filiżance. Wypita powoli, z namaszczeniem prawie. Tę przyjemność szanuję jeszcze bardziej, od kiedy pojawiły się dwie córeczki:). To z kolei sprawiło, że pojawiła się nowa, nieznana mi dotąd przyjemność – przytulaski. Cieplutkie dziecko, pachnące na swój jedyny i niepowtarzalny sposób, wtulające się w ciebie całym sobą. Tego nie można sobie odmówić.

  46. Codzienne przyjemności to te kwadranse w ciągu dnia, które sprawiają, że wracasz do rzeczywistości, gdy odrywasz się od pracy, obowiązków i stresu, gdy myślisz sobie “Jestem tu dla siebie, dla bliskich, jestem sobą i mam z tego radość”. Kwadrans pierwszy to miseczka musli o poranku – codziennie ta sama miska, ten sam smak jogurtu i ta sama mieszanka płatków (komponowana samodzielnie), ot, taka rutyna. A do tego kwadrans na lekturę – para nierozłączna – musli i książka. Nie do poduszki, ale na śniadanie. Dla pobudzenia wyobraźni na cały dzień. Kolejny kwadrans (lub nieco więcej) to wspólna kolacja z NIM wracającym z pracy, gotowanie na cztery ręce, pytania “Jak Ci minął dzień?”, “Jak Ci pomóc?”, “Jaki wpis na bloga dziś przygotujesz?”. Bo “Moje codzienne przyjemności” to ja, moje blogowanie, moje chwile zapomnienia i wspominania.

  47. Moje małe przyjemności to po pierwsze malowanie obrazów. To mnie przenosi w inny świat. Jest tylko płótno, pędzel, kolory i to co w mojej głowie się tworzy. Przekształcenie w obraz, pokazanie światu co mi w duszy gra :) Odpoczynek, relaks, zapomnienie. Super sprawa.
    Po drugie – kiszonki ;) Nie ma tygodnia bez kiszenia warzyw. Ogórki, buraki, marchewki, kalafior. Wiem… Dziwne hobby. Ale dla mnie jak znalazł. Lubię ten proces przygotowania – przygotowanie warzyw, naczyń, czekanie na efekt i smaaaak!!! Kwaśny, cudowny jak dla mnie. Prawie jak coś słodkiego lub kawa dla innych osób.
    Po trzecie – jazda autobusem lub tramwajem. Na co dzień wszędzie pędzę samochodem. Ale jak mam więcej czasu zawsze wybieram podróż środkami publicznymi. Dlaczego? Lubię obserwować świat zza szyby, nie jako kierowca, ale pasażer. Czasem jest okazja do porozmawiania ze współpasażerem, dowiedzenia się czegoś ciekawego… Lubię to.
    Po czwarte kino. Dobry film, tak trudno czasem o niego. Iść do kina czy na film? ;) Moja odpowiedź zawsze brzmiała: “na film”, a najlepiej na komedię :) Pośmiać się, odprężyć, spojrzeć potem na świat przez różowe okulary.
    Po piąte: aromatyczna herbata przed snem. Z nutą pomarańczy, imbiru, cynamonu zimą, a latem orzeźwiająca z limonką i miętą z kostkami lodu. Taki codzienny rytuał na pożegnanie dnia. Przemyślenie zdarzeń, zaplanowanie następnych wyzwań…
    To są moje przyjemności, coś co uwielbiam i co powoduje, że łatwiej mi się żyje :) Pozdrawiam serdecznie!

  48. Moją małą przyjemnością są gry planszowe! Te łatwe i te trudne, imprezowe i strategiczne, te które trwają 20 minut i te 3-godzinne… Uczucie, które towarzyszy emocjom przy partii i każdej wygranej rozgrywce są nie od opisania! Gry integrują ze sobą ludzi, burzą wszelkie mury i ruszają szare komórki, które w dobie internetu są już rzadko wykorzystywane. Gry planszowe niosą samo dobro i za to je kocham i zatracam się w nich kompletnie! Taka moja przyjemność w czasach, kiedy ludzie siedzą tylko w smartfonach lub tabletach. Polecam! :)

  49. Kwintesencją moich większych przyjemności (gotowania i pieczenia) są te mniejsze, a wśród nich jest mój serniczek. Zawiera dwa idealne, przeciwstawne smaki, które połączone razem dają niezwykłą kompozycję! Słodkie ciasto na spodzie z biszkoptów polane kwaśnym sosem jagodowym i posypane migdałami… Dzięki niemu poczułam, że życie może być piękne nawet po jednym kęsie! Po kęsie tego serniczka uśmiech wita na mej twarzy, troski i zmartwienia znikają z duszy i życie stałje się jakieś milsze i przyjemniejsze… :)
    https://uploads.disquscdn.com/images/bf1aeb6f3cf75757f36a80e2ee59d46a3410a2f0bed72dedc092db8393b1c73a.jpg

  50. O godzina 6.00 rano dzwoni budzik. Idę wypić filiżankę kawy i zjeść porządne śniadanie. Następnie kilka minut poświęcam na gimnastykę i porządną, ciepłą kąpiel z samego rana. Mam dużo czasu, więc się niczym nie przejmuje. Przedpołudnie spędzam w pracy, a po powrocie do domu gotuje pyszny obiad. Wieczorem mam jeszcze mnóstwo czasu dla siebie. A potem okazuje się, że budzikowi jednak nie udało się mnie obudzić… wstaję godzinę później i muszę się śpieszyć, chociaż pracownikiem miesiąca i tak już nie będę, ehh. Lubię gotować i sprawia mi to przyjemność, mimo że moja rodzinka to wymagający krytycy kulinarni. Zawsze zauważą, gdy zapomnę dodać soli czy innej przyprawy. No cóż, nie jestem typem perfekcyjnej pani domu ;) Może dlatego te codzienne (wieczorne) przyjemności są dla mnie tak ważne. Uwielbiam odpalić sobie czasami świeczkę, tak po prostu. Poczytać książkę i wypić kubek gorącej herbaty. Wziąć relaksującą kąpiel. Ale najwspanialsze są te beztroskie chwile spędzone z najbliższymi, często na przykład przy grze planszowej. Wystarczy szczypta takich przyjemności, żeby życie (w przeciwieństwie do mojego obiadu) nabrało niepowtarzalnego smaku. Pozdrawiam ;)

  51. Jestem mamą 5-letniej córki i 1,5-rocznego synka. Obecnie przebywam na urlopie wychowawczym, czyli jak mówią niektórzy “siedzę w domu i nic nie robię”. I tak strasznie jestem zajęta tym “nicnierobieniem”, ze zostaje mi bardzo mało czasu na małe przyjemności. Staram się jednak czas tak zorganizować i “rozciągnąć”, żeby zrobić też coś dla siebie. Wiadomo przecież, że szczęśliwa mama to szczesliwe dziecko. No i zawsze można dzieci do tych przyjemności wykorzystać. ☺
    Każdy mój dzień zaczynam od przytulania się z synkiem w moim łóżku. Córka z mężem wychodzą do przedszkola a wtedy my bezkarnie wracamy do łóżka i przez kilka minut się wałkonimy, przewracamy, łaskoczemy, śpiewamy, tanczymy, dajemy buziaki. Przytulasy z tym malutkim pachnącym ciałkiem dają lepszego kopa niż kawa.
    Drugim stałym elementem dnia jest kawa kiedy synek idzie na drzemkę. Wtedy nie jest istotne co jeszcze nam do zrobienia- 10-15 minut siedzę sobie na kanapie z pachnącą kawka i w zależności od tego, na co akurat mam ochote- czytam, słucham muzyki albo oglądam TV. To jest mój czas.
    Kolejnym stałym punktem mojego dnia są “babskie wieczory” z córką. Po powrocie męża z pracy zamykamy się we dwie w jej pokoju i malujemy, gramy w planszówki albo bawimy się. I rozmawiamy. Uwielbiam te nasze wieczory. I wiem, ze dla niej też są one szalenie istotne i jest z nich dumna.
    Ostatnim punktem codziennie jest kąpiel, koniecznie z “książką do wanny”- mam kilka takich swoich ulubionych książek, które zwykle czytałam już po kilka razy i mogę otworzyć w dowolnym miejscu i choć przez parę minut poczytać. W wannie z pachnącą pianą nabieram sił na kolejny dzień.
    Pozdrawiam!

  52. Od dwóch tygodni mieszkamy w naszym nowym, starym mieszkaniu. My, dwójka dorosłych, szalonych dzieciaków i nasza dwojka słodkich, ale jednak łobuzów. Przez te dwa tygodnie znalazłam już swoje małe przyjemności. Po pierwsze wspólne śniadanie. No, prawie wspólne, bo niestety bez zapracowanego męża. Jemy razem, w porannym rozgardiaszu. Bez jakiejkolwiek organizacji. Pełen spontan. I bałagan. A potem sprzatanie. Wiem, dziwne, ale ja lubię sprzątać. Lubię ogarniać ten poranny chaos. Lubię dbać o tych moich łobuzów. Lubię mieć kontrolę, choćby tylko nad bałaganem. Potem kontrolę odzyskuje dopiero wieczorem. Dzieci śpią, a my z mężem siedzimy w salonie przy kolacji i plotkujemy. O wszystkim i o niczym. Jak zwykle przy jedzeniu, bo to przecież,eciez ogroooomna przyjemność. Nasza wspólna.

Leave a Response

Simple Share Buttons