Od kilku lat w domku miałam lampę naftową. Wisiała jako dekoracja i tak ją ciągle przewieszałam, bo jakoś nigdzie nie mogła zagrzać miejsca. Teraz jak już zmieniamy domek, a ja tworzę nowe dekoracje, pomyślałam o lampce nocnej do sypialni. Nagle mnie olśniło, żeby z tej lampy naftowej zrobić sobie klimatyczna lampkę. Okazał się, że to była bardzo prosta operacja, a ja mam lampkę za free, pasującą do tworzonego wystroju.
Materiały:
Lampka naftowa (nieużywana)
Elektryka od starej lampki
Taśma izolacyjna
Żarówka
Obcęgi
Rozbieramy lampę i wyciągamy zapalnik oraz knot.
Następnie mierzymy czy nasza oprawka zmieści się w otworze na knot.
Jeżeli nie, obcęgami nacinamy cienką blaszkę i naginamy ją do środka.
Oprawka już włożona, a kabel wyłożony wlewem dla nafty.
Kolejny krok to połączyć kabel i zaizolować go taśmą izolacyjną.
Taśmę wepchnij do środka, aby jej nie było widać.
Ostatni krok to zdjąć zewnętrzną osłonkę z korka wlewu i zamknięcie go.
Mam teraz lampkę nocną.
Bez brudzenia się, bez nafty i niebezpiecznego ognia w domku drewnianym, a lampa naftowa świeci jak marzenie.
wygląda bardzo ładnie i ….. rzeczywisie jest bezpieczniej.
Dziękuję bardzo :)
mam takie w altanie :P naftowe na prąd :D
Super Martuchnaj. Dobrze, że i ja na to wpadłam. :)
Mój dziadek zrobił takie do ogrodu na ledy:)
O, super. O ledach nie myślałam :)
Pani Kasiu, ciekawy pomysł :) Taka lampka jest naprawdę urocza. Mam pytanie, czy mogłaby Pani dodać proste DIY na bransoletki przyjaźni, lub jakieś wakacyjne?
Pozdrawiam
Witaj, obecnie mam tyle tutoriali związanych z remontem domku, że nie wiem czy starczy mi czasu na coś więcej w te wakacje. Jednak zapraszam na twojediy.pl do serwisu tutoriali ze świata. Wystarczy wpisać w wyszukiwanie biżuteria albo bransoletka i wyskoczy pełno pomysłów. Mam nadzieję, że uda się coś wybrać.:) Pozdrawiam
Ładne i bezpieczne :)
http://diyczylidoityourself.blogspot.com/
Super, dzięki :)
Świetny efekt. Ładne, bezpieczne… Same plusy. :)
Dzięki Frugi, też tak myślę :)
No to teraz kilka uwag ode mnie :)
Po pierwsze bardzo fajny pomysł, muszę poszperać u dziadka czy gdzieś nie ma takiej starej lampy (to marketowe jakoś ni się nie podobają).
Po drugie nie “kabel” tylko “przewód” – kabel leży w ziemi :).
Po trzecie jeśli mogę coś zasugerować? (tak wiem łatwo się mądrzyć gdy już ktoś coś zrobi:) ) – proponowałbym przewiercić korek wlewu i przez otwór przeciągnąć przewód. Nie wiem ile tego przewodu było za włącznikiem – ale jeśli dość dużo to warto byłoby podłączyć go bezpośrednio do oprawki (ten z oprawki do recyklingu), raczej nie byłoby z tym problemu bo włącznik można rozebrać i odłączyć przewód z tej strony – nie byłoby potrzeby łączenia dwóch przewodów :)
Kyrios, nie ma sprawy. No tak kabel, a przewód, teraz widzę różnicę. Będę pamiętać na przyszłość.
Jaka ja gapa jestem. Czemu ja nie wpadłam na przewiercenie tego korka, przecież mam narzędzia. Przy następnej lampce.
Ja akurat nie mogłam włącznika rozłożyć, bo był jakiś dziwny. Normalnie bym tak zrobiła. :)
U mnie w altance ciągle naftowa :) Fajnie, że po metamorfozie nic nie traci ze swego uroku. A prąd też może wywołać ogień, ale zagrożenie chyba i tak jest sporo mniejsze niż w przypadku lampy naftowej.
Nie, nie traci uroku, a nawet zyskuje, bo nie trzeba jej napełniać naftą. :)
A nafta czasem może wybrudzić lampę :/
Bardzo fajnie wyszla Kasiu – w ogole ladna lampa – no i pasuje Ci do morskich klimatow:) pozdrawiam:)))
świetny pomysł! genialny, klimatyczny dodatek a zarazem funkcjonalny :)
pozdrawiam i zapraszam http://cultofpersonalityblack.blogspot.com
Super pomysł :)
BUZIAK :*
Pamiętam z dzieciństwa takie lampy naftowe u mojej babci. Wtedy nie robiły one na mnie żadnego wrażenia, a teraz po tylu latach uważam, że były piękne,tak jak Twoja