Lubię próbować nowe smaki i przepisy. Staram się co święta postawić na stole coś nowego. Oczywiście testuje nowe smakołyki na żywym organizmie mojej rodziny. Pierwsza rzecz jaka mnie zainteresuje, to smakowite zdjęcie dania czy ciasta. Potem patrzę na składniki. Jeżeli są wydumane, wyszukane to często rezygnuję, nie będę biegać po mieście i szukać jednego składnika. Nie, dziękuję postoję. Wolę proste składniki, takie które można kupić w sklepie osiedlowym. W tym roku padło na sernik na zimno.
Produkty:
– na spód
150g ciastek oreo
40g rozpuszczonego masła
– masa serowa
200g sera (zmielony w kubełku)
200g kremówki (śmietana 30-36%)
50g cukru pudru
1 łyżeczka ekstraktu z wanilii
15g żelatyny
1/4 szklanki wrzącej wody
– galaretka
2 galaretki (w oryginale wiśniowe, ja zamieniłam na malinowe)
300g malin (w oryginale są wiśnie)
Ciastka i masło miksujemy w melakserze.
Masę wykładamy w tortownicy o średnicy 21 cm, ubijamy łyżką. Wstawiamy do lodówki na 30 minut.
Żelatynę rozpuszczamy w wodzie i zostawiamy do wystudzenia. Miksujemy twaróg z cukrem pudrem, dodajemy wanilię, a na koniec dodajemy przestudzoną żelatynę. Miksujemy na gładką masę.
Masę serową wykładamy na ciasteczkowy spód.
Teraz nie sezon na świeże owoce, ale mrożone są zawsze. Galaretkę gotujemy z połowy wody niż jest zalecane. Układamy owoce i zalewamy przestudzoną galaretką.
Trochę w lodówce i można jeść przepyszny serniczek.
Sernik jest wykwintny. Słodki spód doskonale łączy się z serowym środkiem i kwaskowym smakiem malin. Lekki i delikatny, czyli idealny na długie biesiadowanie. Jesz słodkie, ale nie czujesz dużego ciężaru na żołądku. Ciasto idealne.