Stara lampa przeleżała wiele lat zapomniana w piwnicy. Kiedyś przypadkiem trafiła w moje ręce, ale nie miałam na nią pomysłu i trafiła do pomieszczenia gospodarczego na działce i czekała. Jakimś cudem, chyba mi się przyśniło, wpadłam na koncepcję przemiany lampy na kwietnik. Temat był mi już znany, bo jedną lampę naftową przerobiłam już na lampkę, więc poszło mi bardzo szybko.
Nie wiele potrzeba do odmiany takiej lampy. Przede wszystkim musiałam ją porządnie umyć. Okazało się, że lampa ma bardzo ładny kolor i wcale nie trzeba jej malować.
Potrzebowałam, do usunięcia drutu, który trzymał klosz, kombinerek. Raz, dwa i udało mi się zdjąć drut z lampy.
Odkręciłam nakrętkę z pojemnika na naftę i dokładnie umyłam środek.
Lampa już tyle lat leżała bez użytecznie, że nie miała zapachu po nafcie. Mycie wystarczyło, aby ją oczyścić w środku. Do pojemnika wsypałam ziemię i upchałam ją patyczkiem.
W środek lampy wsadziłam niewielką komarzycę.
Strażacka czerwień i zieleń rośliny to piękny duet.
Uwielbiam takie starocie odnawiać, oczyszczać i nadawać im nowy blask. Mam takie poczucie, że dla każdej rzecz znajdzie się pomysł na jej przerobienia. Czasami musi minąć trochę czasu, aby znalazła się odpowiednia koncepcja, ale od czego ma się piwnicę. W mojej wszystko stoi piętrowo.
Zobacz także:
![]() | ![]() | ![]() | ![]() |
my ostatnio odnawialiśmy starą deskę do prasowania :) tylko musieliśmy malować ;)
Świetnie to wygląda :)
Dawanie drugiego życia przedmiotom to świetna sprawa :)
No w życiu bym nie wpadła! Rewelacja!